Blog
2022-03-30 11:09:06
Sezon na wino - czyli co się dzieje w winnicy, kiedy myślicie, że nic się nie dzieje.
„A co wy teraz w tej winnicy robicie? Chyba już tylko pijecie wino i czekacie na zbiory?” – często słyszę to pytanie. Czuję w kościach, że i Was kusi je zadać, więc spieszę z odpowiedzią. Sezon na wino się nie kończy. To sezon całoroczny, a chcąc być bardziej precyzyjną powiem, że i całodobowy. Myślę, że warto trochę Was oświecić, co tu się właściwie dzieje…
Etapy prac winiarskich w sezonie zimowym w winnicy.
Zbiory to paradoksalnie nie ostatni etap pracy w winnicy. Oczywiście, to punkt kulminacyjny, nasze swoiste himalaje w podróży do wina, zwieńczenie… no właśnie - roku pracy. Żeby jednak do nich doszło, nie możemy późną jesienią po prostu wskoczyć w stertę liści i leżeć do góry brzuchem (choć przyznam, że mamy czasem na to ochotę).
Kiedy grona są bezpieczne w winiarni i otulone membraną prasy pneumatycznej, my już ostrzymy sekatory. Kiedy ostatnie liście dotykają rozgrzanej złotym, jesiennym słońcem ziemi, my wdziewamy kalesony i obuci hojnie długim kaloszem wkraczamy w rzędy. Uzbrojeni po zęby, ubrani na cebulki (bynajmniej smukłe szalotki) odpalamy sprzęt elektryczny i wycinamy większość tego, co stanowiło winnicę przez ostatnie półrocze. Stare łozy, pasierby, nadmierne rozgałęzienia – nie mamy dla nich litości. Ograniczyć nas może jedynie siarczysty deszcz i rozładowany akumulator, nierzadko jednocześnie.
Pozostawione przez nas pobojowisko jest doprowadzane do ładu przez kolejną grupę. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż to grupa damskich dłoni, pełnych wyczucia. Ich zadanie to połączenie delikatnej i precyzyjnej pracy (polegającej na oczyszczaniu pozostałych gałęzi z resztek gron i wąsów tak, by nie uszkodzić uśpionych pąków) i dzikiej, acz zgrabnie wyglądającej akrobacji (będącej wizualizacją wyciągania niepotrzebnego drewna ze stalowych konstrukcji). Aby odciąć najgrubsze gałęzie i wybrać kolejne łozy naciskamy spust 180 tysięcy razy. Aby oczyścić to pole bitwy, tniemy ręcznie 2,5 mln razy.
Kiedy grona są bezpieczne w winiarni i otulone membraną prasy pneumatycznej, my już ostrzymy sekatory. Kiedy ostatnie liście dotykają rozgrzanej złotym, jesiennym słońcem ziemi, my wdziewamy kalesony i obuci hojnie długim kaloszem wkraczamy w rzędy. Uzbrojeni po zęby, ubrani na cebulki (bynajmniej smukłe szalotki) odpalamy sprzęt elektryczny i wycinamy większość tego, co stanowiło winnicę przez ostatnie półrocze. Stare łozy, pasierby, nadmierne rozgałęzienia – nie mamy dla nich litości. Ograniczyć nas może jedynie siarczysty deszcz i rozładowany akumulator, nierzadko jednocześnie.
Pozostawione przez nas pobojowisko jest doprowadzane do ładu przez kolejną grupę. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż to grupa damskich dłoni, pełnych wyczucia. Ich zadanie to połączenie delikatnej i precyzyjnej pracy (polegającej na oczyszczaniu pozostałych gałęzi z resztek gron i wąsów tak, by nie uszkodzić uśpionych pąków) i dzikiej, acz zgrabnie wyglądającej akrobacji (będącej wizualizacją wyciągania niepotrzebnego drewna ze stalowych konstrukcji). Aby odciąć najgrubsze gałęzie i wybrać kolejne łozy naciskamy spust 180 tysięcy razy. Aby oczyścić to pole bitwy, tniemy ręcznie 2,5 mln razy.
Marzec w winnicy.
Trwa to prawie cztery miesiące. Po kilku pierwszych rzędach zaczynamy wątpić, że kiedyś dojdziemy do końca. Tu zwykle z pomocą przychodzi pan Janek, nasz drugi kierownik w winnicy, mówiąc „oczy się boją, ale ręce zrobią”.
Rzeczywiście, ręce zrobią wszystko, czego zlękły się wcześniej oczy naszych umysłów. Kończymy cięcie zimowe w drugiej połowie marca, jednocześnie zamykając zimowy sezon. Przychodzi czas na zasłużoną przerwę. Siadamy, parzymy kawę i jakieś 15 minut później otwieramy sezon kolejny. Nie jesteśmy jednak jeszcze nawet w połowie gotowi do zbiorów.
Rzeczywiście, ręce zrobią wszystko, czego zlękły się wcześniej oczy naszych umysłów. Kończymy cięcie zimowe w drugiej połowie marca, jednocześnie zamykając zimowy sezon. Przychodzi czas na zasłużoną przerwę. Siadamy, parzymy kawę i jakieś 15 minut później otwieramy sezon kolejny. Nie jesteśmy jednak jeszcze nawet w połowie gotowi do zbiorów.
Jakie prace należy wykonać w winnicy od wiosny do jesieni?
Tylko na rocznej latorośli, ukształtowanej ze świeżego pąka, wyrośnie owoc. To oczywiście długa i skomplikowana ścieżka prowadzenia winorośli, jednak ten fakt pozostaje niezmienny. Starą latorośl – czyli teraz już łozę – mocujemy na drutach w konstrukcji, żeby obciążenie, jakie przyjdzie za kilka miesięcy nie wyłamało kruchych jeszcze gałęzi. Łozy chroboczą, jęczą i łamią się nam pod palcami, niekiedy wybuchają niekontrolowanym płaczem na wiosnę. Mimo tych dantejskich scen, nie dzieje im się zbytnia krzywda. Pąki wkrótce pękają, pojawiają się małe różyczki przechodzące w fazę trzech liści, która na areale trzydziestu hektarów ściele się zapierającym dech widokiem.
Zawsze czekam przyczajona na zawiązki gron i wypatruję procesu kwitnienia, u winorośli zdecydowanie mniej spektakularnego, niż się spodziewacie. Białe, malutkie pręciki w kwiatach zbierają wspólne siły i zrzucają kryjący je kołpaczek. Przez pewien czas wyglądają jak wybitnie puchate gąsienice, a po opadnięciu zaczyna się kształtowanie jagód.
Potem już tylko selekcje pędów, potem zielone zbiory, mające na celu pozbycie się nadmiaru gron, następnie usuwanie liści dla lepszej wentylacji gron, przycinanie góry, która już jest na tym etapie wyższa od nas i voilà! Pijemy wino i czekamy na zbiory. Trwa to jednak nie dłużej, niż otwarcie butelki.
Zawsze czekam przyczajona na zawiązki gron i wypatruję procesu kwitnienia, u winorośli zdecydowanie mniej spektakularnego, niż się spodziewacie. Białe, malutkie pręciki w kwiatach zbierają wspólne siły i zrzucają kryjący je kołpaczek. Przez pewien czas wyglądają jak wybitnie puchate gąsienice, a po opadnięciu zaczyna się kształtowanie jagód.
Potem już tylko selekcje pędów, potem zielone zbiory, mające na celu pozbycie się nadmiaru gron, następnie usuwanie liści dla lepszej wentylacji gron, przycinanie góry, która już jest na tym etapie wyższa od nas i voilà! Pijemy wino i czekamy na zbiory. Trwa to jednak nie dłużej, niż otwarcie butelki.
Nasze wina polecają się na lato!
SKLEP ONLINE